OSTATNIO DODANE

WSZYSTKIE WPISY

Tort szwarcwaldzki

2 lipca 2018


 

Dziś chcę się z Wami podzielić moją interpretacją przepisu na popularny tort szwarcwaldzki, który jest połączeniem ciemnego ciasta ze sporym dodatkiem kakao, kremu śmietanowego oraz wiśni i czekolady. Nie będę ukrywać, tort że wyszedł pyszny, wilgotny i każdym dniem smakował lepiej i jest to jeden z najłatwiejszych tortów jakie można przygotować w domu. Udało mi się wreszcie opracować idealny przepis na śmietanowy krem do tortów bez użycia żelatyny, świetnie pasuje do dzisiejszego tortu, ale można nim udekorować babeczki, nałożyć na bezę, wykorzystać do wszelkich deserów. Połączenie mascarpone z bitą śmietaną jest powrzechnie znane, ale wbrew pozorom nie zawsze się udaje zrobić to tak, by krem się nie zważył. Nie lubię też gdy mascarpone jest więcej niż śmietany, bo masa wychodzi zbyt ciężka, a sama śmietana ubita z dodatkiem śmietanfiksów nie jest zbyt trwała i zwarta. Dlatego jakiś czas temu zrobiłam eksperyment, który okazał się udany i od tego czasu mam swój przepis na krem idealny ;). Jak go zrobić przeczytacie poniżej.

W przepisach na ten tort często pojawia się biszkopt, ale mnie zależało by ciasto było wilgotne, dlatego przygotowałam je z dodatkiem mleka i oleju. Składniki mieszamy rózgą kuchenną i nie ma potrzeby użycia miksera- ciasto jest banalne w przygotowaniu i świetnie nadaje się do tortu, przekroiłam go na dwa blaty, ale można zrobić trzy cieńsze. Do nadania wiśniowego posmaku używam niskosłodzonej konfitury wiśniowej, wierzch tortu w sezonie dekorujemy świeżymi wiśniami lub czereśniami, ale genialnie sprawdzą się tutaj wiśnie w zalewie alkoholowej.

Mam nadzieję, że przepis Wam się przyda, starałam się by był łatwy, a tort pyszny <3.

Zdjęcia robiłam w ogrodzie tuż przed zachodem słońca dlatego wyszły dość ciemne, ale myślę, że takie też mają swój urok.

 

 

 

    


Składniki na tort o średnicy 21-23 cm:

 

na ciasto:

160 g mąki pszennej tortowej

60 g gorzkiego kakao

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki sody oczyszczonej

3 duże jajka

1 i 1/4 szklanki cukru

150 ml mleka

150 ml oleju rzepakowego

na krem:

500 ml śmietanki kremówki 30%

2 śmietanfixy

1 opakowanie mascarpone- 250g

1 łyżka cukru pudru

dodatkowo:

konfitura wiśniowa niskosłodzona około 350 g

kilka kostek czekolady deserowej

wiśnie lub czereśnie do dekoracji

 

 

 

Piekarnik rozgrzać do 170 stopni C. Dno tortownicy o średnicy 21-23 cm wyłożyć papierem do pieczenia.

  

Do średniej miski przesiać mąkę, kakao oraz proszek do pieczenia i sodę. W dużym kubku wymieszać rózgą kuchenną 3 jajka, olej, mleko i cukier, gdy masa będzie jednolita, przelać wszystko do miski i wymieszać ponownie rózgą całość. Ciasto będzie przypominać gęstą polewę czekoladową. Przelać je do przygotowanej tortownicy i piec około 45-50 minut. Sprawdzić czy ciasto jest upieczone wbijając na środku drewniany patyczek do szaszłyków- gdy nie będzie na nim śladów surowego ciasta to znak, że ciasto jest wypieczone. Wyjąć z piekarnika i wystudzić.

    

Przygotować krem. W misce ubijać przez chwilę śmietanę, a gdy nabierze puszystości dodać dwa opakowania śmietanfixu oraz łyżkę cukru pudru przesianego przez sitko. Ubijać, aż śmietana będzie miała konsystencję kremu. W osobnej misce umieścić mascarpone i ubijać je przez chwilę mikserem na średnich obrotach żeby nabrało nieco puszystości. Dodawać bitą śmietanę partiami i mieszać rózgą kuchenną lub dużą łyżką, aż krem ładnie się połączy

 

Wystudzone ciasto przekroić na dwa blaty, posmarować obficie konfiturą nałożyć połowę kremu, z wierzchu zetrzeć 3 kostki czekolady, drugi blat posmarować nieco cieniej konfiturą (od wewnątrz) i nałożyć na tort. Posmarować wierzch resztą konfitury, nałożyć drugą część kremu (można wycisnąć go przez rękaw cukierniczy z ozdobną końcówką), zetrzeć jeszcze 2-3 kostki czekolady i udekorować tort wiśniami lub czereśniami. Umieścić w pojemniku na tort i schładzać w lodówce minimum kilka godzin żeby smaki się "przegryzły" i tort ładnie się kroił.

 

 

Wskazówki:

*Blaty można nasączyć dodatkowo kilkoma łyżkami likieru wiśniowego, a do konfitury dodać trochę wiśni z zalewy.

*Krem można przełożyć do rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką, ładnie zachowuje nadany kształt. Ja wpadłam na ten pomysł niestety dopiero przy drugiej części kremu, środkową warstwę zwyczajnie rozsmarowałam łyżką. Na zdjęciach widać wyraźnie, która warstwa kremu prezentuje się ładniej ;).

*Tort najlepiej smakuje na drugi , a nawet trzeci dzień, dlatego warto przygotować go wcześniej, należy tylko pamiętać by był przechowywany w zamykanym pojemniku na tort, tak by nie wchłaniał zapachów lodówki i nie wysychał.

 

 

 

 

 

* * *

 

 

Zobacz cały wpis >

Różki francuskie z owocami lata

25 czerwca 2018


 

Właśnie minęła moja ukochana pora roku… i to była najpiękniejsza wiosna jaką pamiętam. Lato też jest cudne, ale wiosnę lubię najbardziej. Za zapach ziemi, która budzi się do życia po zimie, za te wszystkie narcyzy, szafirki i tulipany, za Wielkanocny nastrój, za urocze pączki liści na drzewach, za magnolie i kwitnące jabłonie. Za zapach bzu, konwalii, jaśminu i najpiękniejszych piwonii… Za pierwsze przepełnione słońcem dni, kiedy mogę wygrzać się w promieniach czytając na świeżym powietrzu i łapiąc odrobinę wiosennej opalenizny… Za pierwsze ciasto i kompot z rabarbarem, za botwinkę i ulubione risotto ze szparagami. Za młode ziemniaki z zieloną cebulką i koperkiem. Za czereśnie jedzone prosto z drzewa i za koktajl truskawkowy. Właśnie za to wszystko kocham wiosnę <3. Dziękuję, że byłaś taka piękna i do zobaczenia za rok <3

A teraz witam Cię Lato… a wraz z Tobą niepowtarzalny zapach rozgrzanego wieczorową porą klimatycznego Bielska. Witam kwitnące hortensje i jagody, ogórki małosolne i gotowany bób, słodki zielony groszek obrywany prosto z krzaczków, fasolkę szparagową z dużą ilością bułki tartej smażonej na maśle… Witam się z malinami, jeżynami i pomidorami wygrzanymi w słońcu, witam soczyste arbuzy i orzeźwiającą lemoniadę z melisą. Witam łąki usłane dziko kwitnącymi makami i chabrami, witam złocące się od zbóż pola i cykające świerszcze. Czekam cierpliwie na świeże francuskie figi zagryzane camembertem i popijane ulubionym prosecco… Czekam na wrzesień, w którym jak zwykle zatęsknię za szkołą i kupię sobie nowy notes, ołówek i kilka książek <3. Jest z czego się cieszyć tu i teraz, jest na co czekać i to jest piękne!

 

 


 

Dziś podsuwam Wam pomysł na szybki podwieczorek z wykorzystaniem ciasta francuskiego i sezonowych owoców. U mnie są to słodkie borówki amerykańskie i kontrastujące smakowo czerwone porzeczki. Wykorzystałam ciasto francuskie kupione w sklepie, ale z takim domowym byłyby o niebo lepsze… Muszę w końcu zrobić jego zapas i zamrozić po to by móc cieszyć się smakiem najwyższej jakości. Jeśli lubicie

możecie przygotować na wierzch słodki lukier. Oczywiście nie muszę dodawać, że ciepłe będą smakować najlepiej, ale wystudzone również zdają egzamin, bo soki które puszczają owoce ścinają się dzięki temu, że wymieszamy je wcześniej z budyniem w proszku. Szczegóły poniżej.

 

 

Zobacz cały wpis >

Drożdżówki z truskawkami i kruszonką

20 czerwca 2018


 

Dużo słońca, ciepły wiatr, który wkrada się do domu przez otwarte okna, zapach piwonii, truskawek i ciasta drożdżowego w kuchni to dla mnie kwintesencja najpiękniejszego czerwcowego dnia. Dzieci wbiegające do kuchni i pytające "co tak ładnie pachnie?" i mąż, który zajada jedną drożdżówkę po drugiej <3 Pełnia szczęścia! I choć nie zawsze wszystko idzie po mojej myśli, nie zawsze jest łatwo i przyjemnie to takie chwile dają mi wiele radości i ładują akumulatory na kolejne dni. Myślę sobie wtedy jak dobrze, że cieszą mnie "rzeczy małe", bo to one dają mi poczucie szczęścia. Mam wiele takich przyjemności, które prawie nic nie kosztują, a powodują, że czuję motyle w brzuchu i mam nadzieję, że nigdy mi to nie minie <3. A przepis na drożdżówki bardzo Wam polecam, zawsze do niego wracam o tej porze roku. Jeszcze ciepłe są bezkonkurencyjne!

      

Nieznany obiekt

  

 

 

 

Składniki na 10 drożdżówek:

15 g drożdży +1 łyżka cukru

350 g mąki pszennej (używam tej żółtej z Biedronki)

60 g masła

3/4 szklanki mleka

3 łyżki cukru+ łyżeczka cukru wanilinowego

2 jajka

2 łyżki oleju rzepakowego

1/3 łyżeczki soli

około 400 g drobnych truskawek

na kruszonkę:

70 g mąki pszennej do kruszonki używam niebieskiej z Biedronki

dwie łyżeczki cukru wanilinowego

60 g miękkiego masła

5 łyżek zwykłego cukru

 

 

Pokruszone drożdże umieścić w filiżance i zasypać łyżką cukru. Rozcierać grzbietem łyżeczki, aż staną się płynne (można dodać odrobinę mleka).

 

Masło roztopić w rondelku i wyłączyć palnik. Wlać zimne mleko, dodać 3 łyżki cukru, sól, wymieszać dokładnie. Wbić jedno całe jajko i jedno żółtko (drugie białko odkładamy na później do posmarowania bułeczek), dodać płynne drożdże i "roztrzepać" wszystko rózgą kuchenną. W misce odważyć mąkę, wlać mieszankę z rondelka, zamieszać wszystko rózgą albo łyżką, następnie wyrabiać ciasto – można ręcznie lub ręcznym mikserem z odpowiednimi hakami, ale najlepiej mikserem planetarnym z zamocowanym hakiem do ciasta drożdżowego. Gdy ciasto będzie już dość gładkie i elastyczne dodać dwie łyżki oleju i wyrabiać jeszcze kilka chwil. Miskę nakryć ściereczką i odstawić ciasto do wyrośnięcia na minimum półtorej godziny.

       

Po tym czasie natłuścić dłonie masłem lub olejem, podzielić ciasto na 10 równych części (po około 70 g każda). Uformować kuleczki i układać na dużej blaszce z wyposażenia piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawić na pół godziny. Po tym czasie w każdej drożdżówce zrobić wgłębienie, najlepiej dociskając mocno dno słoiczka lub szklanki o małej średnicy. Ciasto powinno być bardzo cieniutkie w miejscu, gdzie będziemy układać truskawki. Na każdą drożdżówkę ułożyć po 5 małych truskawek, brzegi posmarować odłożonym wcześniej białkiem roztrzepanym z łyżką mleka.

      

Z podanych składników zagnieść kruszonkę. Posypać obficie bułeczki, można dać im jeszcze trochę czasu na ostatnie podrośnięcie- wystarczy około 15 minut, w tym czasie rozgrzać piekarnik do 175 stopni C (ja piekę z termoobiegiem). Piec drożdżówki około 18 minut. Lekko przestudzić i zjadać popijając zimnym mlekiem ;).

 

 

 

 

 

 

* * *

 

 

 

 

 

 

 

 

Zobacz cały wpis >

Crumble- czyli owoce pod chrupiącą kruszonką

23 maja 2018


 

Owoce zapiekane pod chrupiącą kruszonką to deser, który nigdy mi się nie nudzi <3 Można przygotować go w małych ramekinach lub jednym większym naczyniu. Tak naprawdę mieszanka owoców zależy od Was, ale chcę Was zachęcić do przygotowania deseru choć raz dakładnie w takich proporcjach jakie dziś podaję. Robiłam crumble dzisiątki razy i mam swoje dwie ulubione wersje, jesienno-zimową, którą notorycaznie przyrządzam w okresie bożonarodzeniowym, bo pachnie i smakuje świątmi (przepis jest na blogu) i tą dzisiejszą wiosenno-letnią. Lubię kiedy mieszanka owoców nie jest zbyt kwaśna, ale też nie za słodka. Muszą być w niej miękkie owoce i takie, które nie rozpadają się podczas pieczenia. Lubię też gdy owoców jest więcej niż kruszonki, choć możecie przygotować jej więcej, zwłaszcza gdy Wasze naczynie będzie miło większą średnicę niż moje. Mam również sposoby na to by owoce nie puściły zbyt wiele soków, a kruszonka pozostała chrupiąca. To niuanse, ale niezmiernie ważne w przygotowaniu tego deseru. Wiosenne crumble najlepiej smakuje na świeżym powietrzu podane na ciepło z gałką lodów śmietankowych <3. Najchętniej przygotowuję je gdy mamy spontanicznych gości albo na niedzielny podwieczorek na trawie, zawsze dobrze się sprawdza. Jeżeli jeszcze nie próbowaliście takiego deseru, to koniecznie go zróbcie, a z pewnością będziecie do niego wracać :).

 

 

Składniki na 4-5 porcji (naczynie o średnicy 21 cm):

400 g truskawek

2-3 garści mrożonych malin

2  małe jabłka

1 gruszka

1 opakowanie budyniu śmietankowego bez cukru (40g)

na kruszonkę:

1/2 szklanki mąki tortowej

60g  zimnego masła

3 łyżki  zwykłego cukru + 2  łyżki cukru pudru

1 łyżeczka cukru wanilinowego

+resztka proszku budyniowego

do podania: lody śmietankowe

 

 

Piekarnik rozgrzać do 200 stopni C. Truskawki pokroić na kółeczka o grubości 1 cm, jabłka oraz gruszkę obrać i pokroić na nieduże kostki. Wszystko umieścić w naczyniu do zapiekania, dodać maliny. Całość posypać sypkim budyniem i dokładnie wymieszać (najlepiej dłońmi), tak by owoce były obtoczone proszkiem budyniowym. To właśnie jest mój sposób na to by owoce nie były zbyt wodniste po upieczeniu i zachowały swą soczystość w sobie :). Nie zużywam całego opakowania budyniu, a tak mniej więcej 3/4, a resztę dosypuję do kruszonki, którą należy zagnieść z podanych wyżej składników, a następnie posypać owoce z wierzchu. Umieścić naczynie w rozgrzanym piekarniku i piec crumble około 15-20 minut, aż do zezłocenia się kruszonki. Można odstawić upieczone owoce na 5-10 minut żeby deliatnie przestygły i podawać z gałką lodów.

 

Wskazówki:

*Kruszonkę można przygotować w większej ilości i zamrozić w postaci okruszków w szczelnie zamykanym opakowaniu. Można posypać owoce zamrożoną kruszonką, będzie jescze bardziej chrupiąca po upieczeniu.

*Maliny można zastąpić jagodami lub jeżynami, ale najlepiej nie pomijać tego składnika- to one dają "to coś".

*Do kruszonki można użyć tylko jednego rodzaju cukru, ale taka mieszanka cukrów daje moim zdaniem najlepszą kruszonkę.

 

 

 

 

 

 

 

Piwonie to moje ukochane kwiaty <3 Czekam na nie przez cały rok i kiedy już się doczekam delektuję się ich zapachem, rozstawiam wazony w ulubionych miejscach i podziwiam <3

 

 

* * *

 

 

Zobacz cały wpis >

Eton mess z truskawkami

7 maja 2018


Eton mess to jeden z najprostrzych, a zarazem najpyszniejszych deserów pod słońcem <3 Soczyste i lekko kwaśne owoce, chrupiące bezy i bita śmietana to połączenie idealne. To właśnie dla tego deseru robię domowe beziki i mam je niemal zawsze w zapasie, by móc w dwie minuty przygotować coś pysznego. Dziś wersja z truskawkami, ale najbardziej lubię ten deser z malinami i leśnymi jagodami…poezja <3. Zachęcam Was do upieczenia swoich bezików- są o niebo smaczniejsze i mniej słodkie od tych kupionych w sklepie. Można upiec większe bezy i pokruszyć je, ale moim zdaniem lepiej upiec więcej malutkich- szybciej się pieką i ładniej wyglądają :).

 

 

 

Składniki na 5 deserów:

na bezy: 3 białka+150g cukru

250 g truskawek

330 ml śmietanki kremówki + 2 łyżeczki cukru pudru

 

 

Przygotować beziki (można spokojnie zrobić podwójną porcję z 6 białek i 300 g cukru jeżeli macie do dyspozycji trzy blaszki, piekarnik z termoobiegiem i mikser planetarny).

Białka należy starannie odzielic od żółtek , umieścić je w kubku do ubijania (lub w większej misce jeżeli użyjecie więcej niż 3 białek). Dodać szczyptę soli i ubijać na prawie sztywną pianę, wsypywać cienką stróżką cukier i ubijać, aż piana będzie gładka, gęsta i błyszcząca. Na koniec można dodać kroplę dowolnego barwnika spożywczego. Przełożyc pianę do rękawa cukierniczego z ozdobną tylką i wyciskać małe beziki na blaszki wyłożone papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzac do 150 stopniC, umieścić w nim blaszki z bezami, po 3 minutach obniżyć temperaturę do 90 stopni C i piec około 90 minut. Wystudzić beziki i umieścić je w szczelmym pojemniku (można przechowywać spokojnie 10 dni, a nawet dłużej).

Truskawki odszypułkować, pokroić na połówki i ćwiartki. Śmietanę ubić, dodać cukier puder.

Cześć bezików można pokruszyć, resztę dodać w całości do deserów. Ukaładamy w pucharkach naprzemiennie bezy, truskawki i bitą śmietanę, podajemy jak najszybciej żeby bezy pozostały chrupiące Smacznego :).

 

 

 

 

* * *

 

 

Zobacz cały wpis >

Miód z mniszka lekarskiego

2 maja 2018


 

Miodek z mniszka to smak, który znam od dzieciństwa, jego zapach podobnie jak zapach bzu kojarzy mi się z beztroską młodzieńczych lat i co roku o tej porze wracam do tych pięknych wspomnień. Dziś kwiatki zbieram już z moimi dziećmi. Każdy dostaje swój mały koszyczek i zbierają sobie chodząc po łące, bardzo się im to podoba, a mnie rozczula to, że tak chętnie mi w tym pomagają. Miodek gotuję dość długo by osiągnął skoncentrowany smak i gęstość podobną do płynnego miodu pszczelego. Zdaję sobie sprawę, że podczas długiego gotowania znaczna część cennych dla zdrowia składników mniszka „wyparowuje”, ale przyznam szczerze, że w tym wypadku zależy mi przede wszystkim na smaku (choć wierzę, że część dobroczynnych właściwości pozostaje). Miodek uwielbiam na świeżym pieczywie z masłem, jest kluczowym składnikiem mojej ulubionej odprężającej lemoniady (przepis bardzo Wam polecam) dodaję go również do sosów sałatkowych, nadaje on wyjątkowego posmaku- do tej pory był moim sekretnym składnikiem ;).

 

 

Na nieco ponad dwa litry miodu:

1000 kwiatków mniszka lekarskiego

2 litry wody

3 kg cukru (można dać mniej)

3 cytryny

 

Wyposażyć się w rękawiczki, duży wiklinowy kosz i kilka par rąk do zbierania kwiatów ;). Mniszki zebrać na czystej łące, z dala od dróg i nawożonych pól- wybieramy te najbardziej rozwinięte kwiaty z dużą ilością pyłku, w słoneczny i suchy dzień.

Kwiaty rozłożyć  na jasnej tkaninie i upewnić się , że nie ma w nich lokatorów-najlepiej pozostawić je tak na godzinę, a ewentualni intruzi sami uciekną ;).  Kwiaty razem zielonymi częściami przełożyć do dużego garnka, zalać wodą i odstawić na kilka godzin. Po tym czasie zagotować całość i gotować przez około 10 minut. Tak pozostawić na całą noc. Odcisnąć sok z kwiatków- najlepiej założyć gumowe rękawiczki i partiami odciskać płyn z kwiatów. Nektar przecedzić przez gęste sito by upewnić się, że nie ma w nim już cząstek kwiatów. Do otrzymanego płynu wsypać cukier, zamieszać i zagotować. Początkowo można gotować na większym ogniu, a w miarę gęstnienia miodu zmniejszać moc palnika. Na koniec dodać sok wyciśnięty z cytryn i przez chwilkę pogotować. Wystudzić, a następnie ponownie zagotować i przelewać jeszcze bardzo gorący miód do wcześniej przygotowanych wyparzonych słoików, zakręcać od razu, odwracać do góry dnem- by się upewnić, że słoiki dobrze trzymają.

 

Wskazówki: Im dłużej gotujemy, tym smak jest bardziej wyrazisty, a konsystencja coraz gęstsza. Dwuetapowe gotowanie zapobiega krystalizacji syropu. W lodówce miód wyraźnie gęstnieje. Nie ma sensu odrywanie zielonych szypułek mniszków i używanie tylko płatków z pyłkiem- miód ostatecznie smakuje i wygląda tak samo- testowałam :). Ważne jest tylko by nie było kawałków łodyg, bo one zawierają gorzkie mleczko.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zobacz cały wpis >

Klasyczna panna cotta z wanilią

28 kwietnia 2018


 

 

Pamiętam dokładnie kiedy jadłam pierwszą panna cottę w swoim życiu, było to jakieś 8 lat temu w restauracji Nowy Świat w Bielsku-Białej. Zjedliśmy pyszną kolację, ale nie wybraliśmy jeszcze deseru… mimo to kelner przyniósł nam w ramach niespodzianki pięknie podane dwa desery. Nie miałam pojęcia co jem, ale bardzo mi smakowało. Przypominało mi to rodzaj bardzo delikatnego sernika na zimno podanego w sosie truskawkowym. Poprosiłam kelnera żeby mi zdradził co to za pyszności nam przyniósł i okazało się, że była to właśnie panna cotta. Od tamtego czasu rozpoczęła się moja przygoda w poszukiwaniu idealnego przepisu na ten deser i regularnie zaczęłam go robić w domu. Podawałam go na przeróżne sposoby -z sosem truskawkowym albo owocowo-waniliowm, z sosem czekoladowym lub karmelowym, ze świeżymi truskawkami, malinami i borówkami. Ze wszystkim smakował wybornie. Dziś podaję Wam przepis podstawowy, a jeżeli będziecie mieli ochotę to przygotuję Wam przepisy na moje ulubione sosy :).

Deser jest mały, elegancki i pyszny, ma konsystencję delikatnej galaretki, zawiera przyjemnie chrupiące ziarenka wanilii <3. Świetnie sprawdzi się na wszelkie przyjęcia, my wybraliśmy nawet panna cottę jako jeden z deserów w restauracji na naszym przyjęciu weselnym :).

 

 

 

Przepis na 4-5 porcji:

400 ml śmietanki kremówki 30 %

100 ml mleka 3,2%

1 laska wanilii lub 1 łyżeczka pasty z nasion wanilii

ewentualnie :1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub 2 łyżeczki cukru wanilinowego

3 łyżki cukru

2 łyżeczki żelatyny

odrobina oleju do natłuszczenia foremek

 

Śmietankę i mleko wlać do rondelka, dodać cukier. Laskę wanilii przekroić wzdłuż i wydrążyć z niej ziarenka, umieścić w rondelku razem z opróżnioną łupinką. Podgrzewać całość powoli, żeby wanilia oddała swój smak (zamiast laski można użyć pasty z nasion wanilii). Podgrzać bardzo mocno, ale nie doprowadzić do wrzenia. Usunąć laskę, wsypać 2 łyżeczki żelatyny (nie więcej, bo deser będzie zbyt twardy i niesmaczny) i mieszać aż się rozpuści (używam żelatyny z Gellwe, nie trzeba jej namaczać). Wystudzić całość. Przygotować sylikonowe foremki lub inne małe naczynka o pojemności 80-125 ml. Można natłuścić je delikatnie dodając kroplę oleju na ręcznik papierowy i nacierając wnętrze foremek. Jeżeli chcemy żeby ziarenka wanilii opadły na dno wlewamy jeszcze płynną masę do foremek, a jeśli zależy nam by ziarenka były w całej objętości deserów, należy schładzać  masę w lodówce i mieszać od czasu do czasu, a do kokilek wlać dopiero gdy masa będzie wyraźnie tężeć. Umieścić w lodówce, aż do stężenia. Żeby ułatwić sobie wyjmowanie deserów z foremek można ogrzać je ciepłą wodą lub… suszarką do włosów ;). Można też przygotować deser w małych kieliszkach lub pucharkach wtedy nie trzeba ich wyjmować, a sos i owoce można dodać na wierzch.

 

Deser podajemy z dowolnym sosem owocowym, czekoladowym lub karmelowym oraz ze świeżymi owocami (maliny, truskawki, borówki, miechunki).

 

Do panna cotty idealnie pasuje sos owocowo-waniliowy z TEGO przepisu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zobacz cały wpis >

Lukrowane oponki oraz mini pączusie z białym serem

19 kwietnia 2018


 

Pogoda nas rozpieszcza tej wiosny z czego niezmiernie się cieszę <3 W ogóle kwiecień, maj i czerwiec to moje ukochane miesiące i ekscytuję się każdym zielonym pączkiem na drzewie, każdym kwitnącym kwiatkiem w domu i w ogódku oraz prześlicznymi i pachnącymi kwitnącymi drzeami <3 To właśnie natura o tej porze roku najbardziej mnie inspiruje... Tradycyjnie na pierwszy wiosenny piknik piekę coś z rabarbarem, ale okazało się, że rabarbar w ogródku jeszcze jest zbyt mały i szkoda go rwać, a marzył mi się piknik pod kwitnącą czereśnią, po której za tydzień nie będzie już śladu. Zdecydowałam się na przygotowanie oponek z dodatkiem białego sera, a produktem ubocznym były mini pączusie, które również spakowaliśmy do koszyka.

Ciepłe oponki z cienką warstwą lukru maczane w niskosłodzonej konfiturze z wiśni skradły nasze serca <3.

 

 

 

Składniki na około 18 oponek i tyle samo mini pączusiów:

300 g mąki tortowej

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

1/4 łyżeczki soli

200 g twarogu

1 duże całe jajko

3 żółtka

szczypta soli

25 g drożdży świeżych + czubata łyżka cukru +2 łyżki mleka

2 łyżeczki cukru wanilinowego

50 g roztopionego masła

olej do smażenia- użyłam około 1 litra

do podania: lukier, konfitura wiśniowa lub inne dodatki

 

W małej miseczce rozetrzeć drożdze z mlekiem, cukrem i cukrem wanilinowym, ucierać aż cukier sie rozpuści, wlać do większej miski. Wbić jajko, dodać żółtka oraz sól i zmiksować krótko całość, dodać zmielony twaróg i dalej miksować do połączenia. Wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, wlać roztopione masło. Wyrabiać mikserem z zamocowanymi hakami lub ręcznie,aż ciasto będzie gładkie. Miskę przykryć ściereczką i odstawić ciasto na godzinę do wyrośnięcia.

Blat oprószyć mąką lub natłuścić olejem i rozwałkować ciasto na grubość około 1 cm. Wycinać kółka dużą szklanką. W każdym kółku za pomocą zakrętki lub innego narzędzia zrobić otwór.

Kółeczka ze środka można odkładać i usmażyc na koniec- powstaną z nich mini pączusie, można też zebrać je w całość, ponownie rozwałkować i wycinać oponki.

Olej rozgrzać na głębokiej patelni. Dobra temperatura oleju to podstawa udanych, dobrze wypieczonych oponek i pączków. Rozgrzewam olej na dużej mocy palnika, wrzucam kawałek ciasta na próbę- powinien  szybko wypływać na wierzch, ale powoli się rumienić-gdy tak się dzieje to znak, że temperatura jest ok. Wtedy zmniejszam  moc palnika (4-5 na płycie indukcyjnej)i wrzucam po 5-6 oponek i smażę. Oponki obracam tylko raz, należy cały czas obserwować czy się już zarumieniły z dołu, następnie odwrócić.  Usmażone odkładać na kratkę cukierniczą lub papierowe ręczniki. Na końcu smażymy małe pączusie "z wycinek" ze środka oponek .

 

RADA: Gorące oponki i pączusie smakują najlepiej. Jeszcze ciepłe należy zanużać w lukrze, lub otaczać w cukrze pudrze wymieszanym z cukrem waniliwym lub z cynamonem. Mnie najbardziej smakowały z niskosłodzoną konfiturą wiśniową- wystarczy rozrywać oponki i maczać je w konfiturze. Mini pączusie można ponadziewać dowolnym nadzieniem za pomocą specjalnej szprycy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

Zobacz cały wpis >

Małe przyjemności- czyli co pić by czuć się dobrze i umilać sobie każdy dzień

18 marca 2018


 

Dzisiejszy wpis będzie nieco inny niż zwykle, bo nie podam Wam żadnego przepisu, ale mam ogromną nadzieję, że Wam się spodoba i przyda.

Opowiem Wam o tym co lubię pić by czuć się dobrze i jak dzięki tym moim rytuałom uprzyjemniam sobie każdy dzień. Można wypić kawę, herbatę, wodę czy sok w pośpiechu i bez delektowania się takimi prozaicznymi rzeczami, ale można też uczynić z tego codzienną okazję do sprawienia sobie przyjemności i to kila razy w ciągu dnia :).

 

Zobacz cały wpis >

Twarogowe pierożki z jabłkami

23 lutego 2018


Przepis ten miałam w swoich zapiskach już od kilku miesięcy, trafiłam na niego na INSTAGRAMIE  i ostatnio przetestowałam go po raz pierwszy. Pierożki bardzo nam zasmakowały, szczególnie moim dzieciom. My po prostu najbardziej lubimy proste desery i podwieczorki, najlepiej z owocami i jeszcze ciepłe :). Jeśli macie mikser planetarny użyjcie do zarobienia ciasta mieszadła do ciasta kruchego, można też przygotować całą porcję ciasta i połowę zamrozić, na kolejny podwieczorek. Polecam Wam ten bardzo prosty przepis i mam nadzieję, że również z ciekawością go przetestujecie. Nie trzeba sklejać pierożków bardzo dokładnie, bo i tak większość z nich się otworzy podczas pieczenia, ale taki już ich urok <3

 

 

Zobacz cały wpis >



 

Wszelkie prawa zastrzeżone. My Sweet World.pl